Cześć! Trzeba przyznać, że lutnik to mało popularny fach. Mógłbyś opisać na czym polega Twoja pasja?

To produkt finalny bycia amatorskim gitarzystą i majsterkowiczem 🙂 W moim przypadku polega to na ogólnych operacjach na gitarach. Zajmuję się m.in. wyrównywaniem progów (nie ma ważniejszej rzeczy niż idealna podstrunnica!), wykończeniem (retusz, lakierowanie), regulacją (akcja, gryf, siodełko) i elektroniką.

To, co miałem naprawić, już naprawiłem (śmiech). Aktualnie jestem na etapie budowania korpusów do gitar. Pracuję nad korpusem kompatybilnym z gryfem Ibanez RG 8. Na swoją kolej czeka zbudowanie kopii tego gryfu, a w międzyczasie odrestaurowanie starej gitary akustycznej (Defil, jeszcze z czasów PRL, ze skrzywionym gryfem i bez mostka) odziedziczonej po moim dziadku 🙂

Czy takie hobby jest czasochłonne?

I to jak! Skomplikowane projekty wymagają czasu, motywacji i cierpliwości. Niestety zdarza się, że, akurat brakuje mi jednej z niezbędnych części, dlatego projekty już w połowie zrealizowane muszą poczekać jeszcze kilka miesięcy.

Co musi charakteryzować dobrego lutnika? Czy każdy może nim zostać?

Każdy, kto chce i lubi pracować z drewnem i nie obawia się frezarki! 🙂 

Lutnik=muzyk? Czy grasz na jakimś instrumencie? Interesujesz się muzyką?

Tak, jak programista musi wiedzieć jak obsłużyć swój komputer, tak i lutnik musi umieć grać na instrumencie, nad którym pracuje! W końcu jakoś trzeba przetestować swoje zmiany. Jeśli chodzi o mnie – gram na gitarze elektrycznej, głównie 7– i 8–strunowej. Zawsze lubiłem to brzmienie nisko nastrojonej gitary – a tu mam połączenie standardowej gitary, barytonowej, a nawet basowej.

Muzyką samą w sobie się nie interesuję. Słucham tego, na co akurat mam ochotę (przed chwilą w słuchawkach leciał Born Of Osiris, a wczoraj The Midnight, czyli od prog metalu do synthwave).

W lutnictwie jakich instrumentów się specjalizujesz? 

Głównie gitar elektrycznych, czyli takich, na których sam gram. Zdarzało mi się robić większe, ryzykowne operacje na moich gitarach (akustycznej i basowej), ale tylko dlatego, że rzadko na nich gram, i w razie gdyby coś poszło nie tak, nie byłoby mi ich szkoda (śmiech).

Czy lutnictwo i IT mają cechy wspólne?

Na pewno w obydwu przypadkach ważna jest dokładność, zadaniowość i cierpliwość. Poza tym, nie mają cech wspólnych. Dla mnie to ogromny plus – bardzo lubię swoją pracę, ale z doświadczenia wiem, że programowanie dla siebie, po godzinach, mogłoby zaburzyć work–life balance. 

W takim razie skąd wziął się pomysł na pracę w software house? 

Odkąd pamiętam, chciałem być programistą. Dlatego też praca w software house to dla mnie oczywisty wybór. Nie widzę siebie w innym zawodzie. 

Co było pierwsze: IT czy lutnictwo? 🙂

Zdecydowanie IT. Komputerami i programowaniem interesuję się od dziecka, a na gitarze zacząłem grać trochę później. Lutnictwem zająłem się, gdy pracowałem już w branży IT i musiałem znaleźć sobie nowe hobby, ponieważ to stare stało się pracą 🙂

Czy Twoja pasja pomaga Ci w pracy z Klientem? 

W pewnym sensie tak, w wolnych chwilach pozwala mi odejść od komputera, zapomnieć o projekcie, nad którym pracuję, a więc nabrać nowej perspektywy! 🙂

To pomaga w pracy, może nie z Klientem, ale na pewno dla Klienta.

Dziękujemy za rozmowę!